niedziela, 7 września 2014

Rozdział czwarty

-Fred też cię bardzo kocham ale puść mnie proszę.-stwierdził George. Brat jak usłyszał tak zrobił. Czwórka Gryffonów razem udała się do pokoju wspólnego. Hermiona od razu zabrała się do czytania. Gdy nagle bliźniakom przyszła ochota na wygłupy.   
-Georg'u i Fredzie Weasley'u macie mi natychmiast oddać moją księgę Historii Hogwartu!
-Jak myślisz, Fred. Czy się opłaca?-zapytał słodko rudzielec.
-No nie wiem bracie. Hermiono, czy na prawdę bardzo zależy Ci na tej książce?-zapytał Fred, próbując zirytować ją jeszcze bardziej.
-Tak, zależy! Macie mi ją natychmiast oddać!-krzyczała brązowowłosa. Rzeczywiście była już zdenerwowana.
-Ooo... Co my tu mamy?-jak na zawołanie, George znalazł jeden z jej zapisów.
-George!-krzyknęła, chcąc powstrzymać chłopaka od czytania.
-Powiem Ci, że ładne pismo masz.-uśmiechnął się Fred.-To co bracie, czytamy, co tam pisze, nasza droga Hermiona!?
-Nie! No, proszę Was. Co chcecie w zamian?-rzekła błagalnym głosem.
-Chcemy bardzo wiele...Ale na początek może własny sklep na Pokątnej.-uśmiechnął się Fred.
-A coś wykonalnego?-powiedziała potulnie dziewczyna. Nagle w tym samym momencie, jakby czytali sobie w myślach, bracia nadstawili prawy polik.-O matko... Jesteście psychiczni.-rzekła śmiejąc się, po czym cmoknęła obydwóch w policzek.
-Masz i się ciesz, że dotknęłaś mojej skóry niemowlęcia.-powiedział George z uśmiechem na ustach, wręczając jej księgę.
Ginny siedziała obok śmiejąc się z zaistniałej sytuacji. Nareszcie pojawił się rogal na jej twarzy. Na zegarku wybiła godzina piętnasta . Jak ten czas szybko leci!  Za dwie godziny Hermiona miała zjawić się przed Wielką Salą. W końcu umówiła się na spacer z nieziemskim James'em. 'W co ja się ubiorę?'-pomyślała. Z zamyślenia wyrwała ją przyjaciółka. 
-Kiedy idziesz na spacer z tym uroczym krukonem?-zapytała się ruda
-Dziś wieczorem i...-ciągnęła Miona
-Chodź za mną. -powiedziała Ginny
Hermiona poszła spokojnie za dziewczyną do jej sypialni. 
-Siadaj na łóżku i się nie ruszaj.-oświadczyła wiewiórka szukając ubrań w swojej komodzie.
-Ale może chociaż ci pomogę? -zaproponowała
-Żadnego ale.-rzekła głośno Gryfonka
Przyjaciółka podała Mionie aksamitną czarną koszulę. Wręczyła jej również spódniczkę przed kolano.
-Spódniczka?! -zapytała potulnie Hermiona.
-No cóż.  A co sądzisz o tych spodniach?-przyjaciółka pokazała na obcisłe podziurawione  jeans.
-Idealne!-odpowiedziała.
Gryfonka przebrała się w rzecz przyjaciółki. Usiadła na przeciwko Ginny która zaczęła ją malować. Ruda nałożyła na twarz dziewczyny lekki puder, rzęsy poprawiła tuszem, a na policzki położyła róż.
-Gotowe! Wyglądasz pięknie! -oznajmiła-No tak jeszcze włosy!-jednym machnięciem różdżki wiewiórka wyprostowała włosy Hermy.
-Warkocz czy kłos? -zapytała się 
-Oczywiście, że kłos.-powiedziała, a Ginny w tym czasie już zabrał się do roboty.
*~*~*~*~*~*
<W tym samym czasie>
-No, bracie. Mam nadzieję, że mimo buziaka w polik od naszej Hermionki umyjesz się kiedyś.-zażartował George.
-Bardzo śmieszne.-powiedział poirytowany.-Ale jednak bardzo zastanawia mnie pewien fakt.
-Jaki?-zapytał
-Dlaczego Miona tak szybko uciekła.
-To ty jeszcze nic nie wiesz?!-oznajmił rudy
-Na merlina!!! Czego nie wiem?
-No, wiesz. Hermiona  umówiła się na tak jakby randę.
-Aha, fajnie!Zawszę się na końcu dowiaduję.



NO I JEST. MAM NADZIEJĘ ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ. TAKI ZWYKŁY NORMALNY. MOŻE PISANY TROCHĘ DŁUGO ALE JEST! KOMENTUJCIE!!! DZIĘKUJE WIERNYM CZYTACZOM. KOCHAM WAS!!! CZEKAJCIE!!! NOWY ROZDZIAŁ NIEDŁUGO OBIECUJĘ <3
POZDRAWIAM NARCYZA

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział trzeci

Podbiegł do niego i z całych sił go "przytulił"


    Ostatnie dwa  tygodnie  w Hogwarcie Miona miała  zamiar spędzić jak najlepiej. Ginny i Hermiona zbliżyły się jeszcze bardziej do siebie.Spędzały ze sobą prawie cały czas nie odstępując się na krok. Można by było stwierdzić że były jak siostry.
     Panna Granger od 30 minut leżała w łóżku czytając książkę. Promienie słońca wtargnęły do pokoju dziewczyny.
Ktoś zaczął pukać w dzwi.
W Pokoju była sama.Więc bez namysłu odparła proszę myśląc, że to ruda.
-Wiesz jak Fred wczoraj przystojnie wyglądał! Był taki miły do mnie. Jaki on jest kochany.-oznajmiła. Szybko jednak zorientowała się że w pokoju nie jest Ginny ale... FRED
-Dziękuję Mionko. Ty to dopiero jesteś  piękna i kochana!-powiedział- Wydaje mi się że spóźniłaś się na śniadanie i pierwszą lekcję.
-Zapomniała bym co ty tu robisz Fred?! Nie jesteś dziewczyną? Prawda?-na te słowa chłopak zaśmiał się pod nosem.Miona wstała szybko z łóżka i poszła do komody szukać ubrań.
-Mam propozycję, co ty na to żeby zrobić sobie dziś wagary?-rzekł radośnie podchodząc do Gryfonki
-Oszalałeś! Ja i wagary?-w duchu myślała żeby nie pójść dziś na lekcję.
-No Hermiona!  Nie daj się prosić!-błagał ją chłopak
-Ech... No dobrze. Ale musisz na mnie poczekać- oznajmiła- Freddie w co się mogę ubrać?Pomóż mi proszę.
-Może to?-pokazała na długie beżowe rurki z białą koszulę.
-Nie! Choć tobie jest we wszystkim ładnie. Załóż może ta spódniczkę i.. Może wtedy tą koszulę?
-Dobry pomysł.-podziękowała dziewczyna.
Poszła do łazienki przebrać oraz pomalować się. Kątem oka widziała że Fred patrzył się na jej  ciało. Zapomniała do końca przymknąć drzwi. 'Jaką ona ma zgrabną  sylwetkę'-pomyślał Gryfon.
Rozłożył się na łóżku Miony i czekał aż wyjdzie z łazienki.Rozmyślał nad tym jaką to ma śliczną przyjaciółkę. Hermiona nie jest zwykłą czarownicą.Ona jest po prostu nieziemska.Może była czasem uparta ale dążyła do celu. 
-Jestem gotowa.-oznajmiła-To co robimy?-rzuciła się na łóżko obok rudego.
-W zasadzie to nie wiem. Teraz są lekcje i ktoś może nas zobaczyć więc wygłupianie na błoniach odpada.-rzucił
-Już wiem! Mam mugolskie filmy i laptopa wiec możemy coś obejrzeć!-oznajmiła triumfalnie oderwała się od chłopaka i zaczęła szukać ich.
-To co oglądamy?Mam tu jakieś drętwe komedie, romansidła i horrory.-zapytała się
-Czemu nie horrory?-odparł Fred. Dziewczyna na jego odpowiedz tylko przytaknęła
Jedynym machnięciem różdżki dziewczyna zasłoniła okna i zgasiła wszystkie światła. Usiedli na łóżku czekając na seans wyświetlający się na ekranie monitora. Gryfonka cały czas siedział przytulona do Freda... Ale  nie bała się filmu, chciała po prostu  być w tulona w jego  tors. Po zakończeniu filmu wtuliła się w niego bardziej niż chciała.
-Mała WSZYSTKO okej?-zapytał się Weasley
Przerwał jej myślenie o nim samym.  Oni byli przyjaciółmi.Nie.Nie.To tylko złudne uczucie.Przecież to jest tylko Fred. Tylko starszy przystojny brat Rona o nieziemskich oczach i ciele.
-Obiecaj mi że mnie nigdy nie  zepsujemy tej przyjaźni.-rzekła
-Nigdy.-powiedział cicho. Drzwi otworzyły się z hukiem. Do pokoju przyszła rozzłoszczona Ginny.
-Cholera Miona! Szukałam cię wszędzie! A ty sobie leżysz z moim bratem!!! Przeżywam chyba swój najgorszy dzień!-krzyczała
-Na Merlina Ginny!!! Co się stało?-powiedziała Hermiona przytulając się do rudej
-Ja wam nie będę przeszkadzał.Na razie.-oświadczył
-O nie mój kochany! Właśnie ty mi pomożesz rozweselić Ginny!-rzekła brązowooka
-Co się stało?-zapytała Gryfonka
-No bo...George i Ron..i-szloch-Harry. i musieli trafić na Malfoya i jego bandę...iii się pobili o-chlip- o błahostkę... i są teraz nie przytomni.Je..jedynie George wyszedł bez szwanku
-Moja krew.-powiedział
-Fred!!!-krzyknęła Hermiona
-I wtedy przyszedł Sss.....Snape.
-Ginny, przecież nic takiego strasznego się nie stało.To tylko bójka.-stwierdziła
-No właśnie Miona ma rację.-powiedział Fred
-...tylko że oni są w szpitalu boo oni.. walczyli naa różdżki..
-Wszytko będzie dobrze mała.Już spokojne.-powiedziała Gryfonka bardziej przytulając rudej.
-Harry'emu nic nie będzie.-powiedziała z nutką nadziej w głosie Granger.-Chodź przejdziemy się.Jest taka piękna pogoda.Idziesz Fred?
-Tak idę.
-DDD.....Dobrze.-burknęła przyjaciółka
Brązowooka wzięła pod rękę Ginny  i wolnym krokiem ruszyły przez pokój .Przeszły przez portrety w ścianie i ku ich oczom pojawił się cały i zdrowy George.
-Bracieee!-krzyknął Fred. Podbiegł do niego i z całych sił go "przytulił"
*~*~*~*
1..2..3 Tu Narcyza ^^
O to mój kolejny rozdział... Miałam wiele pomysłów i wiele wersji tego rozdziału! Dziękuję kochani za komentarze do poprzedniego rozdziału. Bardzo poprawiają mi humor. :) Jeśli przeczytałeś to dziękuje ci bardzo <3 Wiecie jakie ważne są dla mnie komentarze ;)))  Mam nadzieję, że święta były dla was udane. 
*PW - Pokój wspólny
Pozdrawiam Narcyza. :*

piątek, 28 marca 2014

Rozdział drugi

Na wstępie.
Dziękuje za komentarze.Zapraszam do czytania.
Bardzo was proszę abyście docenili moją pracę komentarzem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hermiona zaszokowana tym pytanie nie wiedziała co powiedzieć.Myślała o rudzielcu ale James ją pierwszy zaprosił.Głupio było by odmówić słodkiemu Fredowi.Nie wiedziała jak postąpić.
-Wiesz, Freddie bardzo bym chciała...No ale...Umówiłam się z kimś innym.-Powiedziała Hermiona.
Nie lubiła odmawiać przyjaciołom.Czuła się okropnie.
Przecież Fred nigdy by mi tak nie zrobił.-Pomyślała.
-Jasne, nie ma sprawy.Może kiedyś indziej mi wynagrodzisz.-Zażartował.
Chciał sprawić  wrażenie że jest w porządku.Samo wyleciało mu to z ust.
-Fredzie, nic nie jest w porządku.Czemu się tak łatwo podałeś?-Myślał
Siedział czyszcząc kociołki zastanawiając się.Tak bardzo chciał być blisko niej.Pocałować ją w te maleńkie malinowe usta.Przytulić ją i nigdy nie opuścić jej.Jednak trzeba od czegoś zacząć a nie wyłącznie myśleć co by było gdyby...
-Mam nadzieję, że sie nie obraziłeś?-Rzekła Miona poważnym tonem do przyjaciela.
-Nie jasne, że nie.Wiesz zawsze możemy iść na spacer w środę albo w niedzielę.-Zaproponował
-Jak chcesz Freddie, z tobą zawsze i wszędzie.Możemy nawet przejść się do pokoju życzeń.-Powiedziała przytulając się do Gryfona.
Reszta szlabanu minęła bardzo szybko.Dużo się śmiali i wygłupiali było naprawdę bardzo zabawnie.Ciągłe spędzanie czasu z przyjacielem powodowało coraz to głębsze uczucie.
Snape powrócił po patrolu.Sprawdził czy dokładnie umyli kociołki. Po namyśle orzekł.
-Możecie już iść.-odrzekł sucho
Fred wizą pod ramię Mionę i pobiegli do pokoju wspólnego.
Weszli razem trzymając się za rękę.
W dominatorium było dużo osób. Nagle Podeszła do nich Ginny.
-Hej!Miona  dostałaś list.Hmm czyżby nowa para?-Zapytała się ruda.Po czym obaj puścili swoje ręce i odeszli w inną stronę. 
*~*~*~*~*~*
Hermiona weszła do swojego pokoju. Zobaczywszy sowę podeszła do okna.Odwiązała od nóżki ptaka list i przeczytała na głos.
Droga Brązowooka.
Dzisiejsze spotkanie cię było niezapomniane. Chciałbym oznajmić że zapraszam cię na spacer. Mam nadzieję że chcesz? Może jutro o 17.
Będę czekać...
                  
                                                 Twój James
Zaśmiała się.Odłożyła list na łóżko a sama poleciała do rudej powiedzieć jej o nowy przyjacielu... Ale coś jej nie pasowało. Może to jak bardzo nie chciała zranić Freda? 
____________________
  Skończony;0
Narcyzałkę

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział pierwszy

Promienie wschodzącego słońca obudziły brązowooką dziewczynę. Gryfonka wstała, przeciągnęła się i dotknęła swoje kasztanowe włosy. Wyjrzała przez okno na rozsłonecznione, zielone błonia. W oddali wiatr kołysał gałęziami drzew. Obróciła się, a jej wzrok spadł na swoją przyjaciółkę. Uśmiechnęła się. Wzięła szybką kąpiel. Umalowała oczy lekkim tuszem. Założyła ciemne spodnie, łososiowy sweter i swoje ulubione trampki. Włosy związała w niedbały kok. Wychodząc z sypialni założyła szkolną szatę z lwem na piersi. Wzięła z krzesła skórzaną torbę. W dormitorium oprócz chrapiącego na kanapie Freda nie było nikogo. Na palcach podeszła do niego i z całych sił krzyknęła mu do ucha. - Dziękuję…Hermiooono zaaa wspaniałą pobudkę. - Proszę Cię bardzo Freddie – puściła do niego oko. U szczytu schodów od dormitorium chłopców staną George. - Siedziałeś do rana? – zwrócił się do swego brata. - Ktoś musi dbać o nasze interesy. - A ty mój ranny ptaszku? – podszedł do Hermy i ją przytulił. - Bardzo dobrze. Chyba się ktoś nie wyspał -Zaśmiała się Gryfonka. - Tak niestety się nie wyspałem - rzekł i zaczął łaskotać Mionę. Fred nagle się ulotnił. - Wybacz Hermiono, ale brat mnie wzywa -powiedział. George wyszedł z salonu Gryfonów i zobaczył swojego bliźniaka idącego korytarzem. Popędził za nim i zdążył zobaczyć zamykające się drzwi do łazienki. Wszedł. Nad umywalką pochylony był rudzielec. Jego ramiona dziwnie drżały. W lustrze zobaczył swoją zapłakaną twarz. Po policzkach jego brata spływały łzy. - Wiesz, że podoba mi się, tok cholernie podoba – krzyczał. - Trudno tego nie zauważyć. - Błagam cię, pomóż mi. Bardzo mi na niej zależy. Ona pewnie uważa mnie jedynie za przyjaciela – rzekł. - Uspokój się. Wieczorem, po twoim szlabanie, weźmiemy ognistą whisky i… I w tedy zobaczymy. A teraz łeb do góry Fredzi. Wyszli z łazienki. Fred kontem oka zobaczył, że Snape idzie w ich kierunku. Tak w ogóle ostatnio profesor często „patrolował” szkołę. Wiedział, że da mu szlaban. W tym czasie Hermiona wróciła do sypialni. Myślała, dlaczego Fred uciekł. Coś w jego wyrazie jej się nie spodobało. To jak na nią spojrzał. Przecież ona tylko żartowała z Georgem. Od zawsze coś intrygował ją w Fredzie. Lubiła patrzeć jak się wygłupia, słuchać jak się śmieje. Ale przecież to brat Rona i traktuje mnie, jako koleżankę. Giny właśnie wstała i powiedziała: - Dzień dobry – chwila milczenia – Cześć! Ziemia do miony!!! - O cześć Giny. Przepraszam, trochę się zamyśliłam. - A o czym? Chciał powiedzieć: „O twoim przystojnym bracie”, ale zdążyła ugryźć się w język. - O zaklęciach. Ciekawe jak poszedł mi sprawdzian. - Na pewno dostaniesz wybitny. Poczekaj na mnie. Trochę się ogarnę i razem pójdziemy na śniadanie. - Pośpiesz się. Po kilku minutach byli już w Wielkiej Sali. Po zjedzeniu popędziła na lekcje. Godziny minęły bardzo szybko. - Tylko jeszcze eliksiry – powiedział Harry –jakoś cały dzień jesteś nieobecna. - Ja? Nie, skądże. - Pewno jeszcze nie zdążyła odwiedzić biblioteki – rzucił Ron. - Bardzo śmieszne. Uśmiałam się. - Daj spokój. Nam możesz powiedzieć – nalegał Harry. - Nie nic. Tak się zastanawiam nad wczorajszym sprawdzianem. Chłopcy popatrzyli na siebie, a Ron wzruszył ramionami. Zeszli do lochów. Herma siadł z tyłu. Bardzo zastanawiała się, co rudzielca tak wkurzyło. Myślała ciągle o nim. - Czy ja ci przeszkadzam Granger? - zapytał Snape. - Oczywiście, że nie przecież słucham pana –szepnęła. - A co ja przed chwilą powiedziałem – w jego głosie słyszalna wyraźnie była drwina. - No… nie wiem - powiedziała Hermiona. - Odejmuję 10 punktów Gryffindorowi i ciebie widzę o 16 u mnie – syknął. Wróciła do pokoju wspólnego. Nie chciał z nikim rozmawiać. Położyła torbę koło kominka i zaczęła odrabiać pracę domową z eliksirów i z transmutacji. Ciekawiło ją, co każe jej robić Snape. Spojrzała na zegarek. W pół do 16. Trzeba się zbierać. Nikomu nic nie mówiąc wyszła przez dziurę pod portretem. Skierował się do lochów. Nagle usłyszała czyjeś kroki za sobą. Obróciła się. - Cześć - powiedział przystojny brunet. - Znamy się? - zapytała Miona. - Nie, ale możemy... – powiedział. - Hermiona Grenger - rzuciła z obojętnością. - James Gilberta - mówiąc to uśmiechnął się do niej. Patrzyła się w jego hipnotyzujące brązowe oczy. Był bardzo piękny miał brązowe włosy. Nie wiedziała, co ma zrobić. Jakim cudem taki krukon do niej zagadał. - Bardzo cię przepraszam, ale muszę pędzić na szlaban. - Może się kiedyś spotkamy. - Może kiedyś? - Dzisiaj? -Naprawdę muszę lecieć. Napisz do mnie wieczorkiem – oświadczyła. Gdy biegła wpadła na przystojnego rudzielca. Dowiedziała się, że on też ma szlaban, więc wzięła go pod ramię i weszli razem do lochów. Snape kazał im oddać różdżki. Mieli wyczyścić kociołki i podłogę, gdy sam miał patrolować korytarz. -Wiesz Miona, pomyślałem sobie, że gdzieś moglibyśmy iść razem jutro - zapytał z nadzieją w głosie Freda.
---+--------------------
Pierwszy rozdział ;>
uhhu ^^
Pozdrawiam i liczę na komy

piątek, 25 października 2013